obserwuj mnie

Poszukiwacze złota

Wyobraź sobie, że stoisz nad brzegiem rzeki w czasach słynnej kalifornijskiej gorączki złota. Setki ludzi, pełnych marzeń i nadziei, przesiewają ogromne ilości ziemi, kamieni i piasku. Wszyscy mają jeden i ten sam cel – znaleźć choćby niewielką, lśniącą bryłkę złota, która odmieni ich los. Jednak rzeczywistość jest bezwzględna: większość z nich wróci do swoich domów z pustymi rękami.

Bardzo podobnie wygląda inwestowanie w młode spółki technologiczne. Spośród setek dostępnych na rynku firm tylko te nieliczne posiadają prawdziwą wartość i potencjał osiągnięcia sukcesu. Reszta z nich reprezentuje jedynie pięknie przedstawione obietnice, które prawdopodobnie nigdy nie przełożą się na realne zyski dla akcjonariuszy. 

Z tego powodu właśnie niezbędne jest bardzo radykalne podejście do selekcji spółek do własnego portfela inwestycyjnego – podejście, które pozwoli Wam odrzucić wszystkie z nich, które jedynie błyszczą pozornym potencjałem, a skoncentrować się wyłącznie na tych kilku projektach, które mają realną szansę na sukces rynkowy.

Jak jednak skutecznie oddzielić prawdziwe złoto od bezwartościowych kamieni i piasku? Jaką metodą się kierować, by zminimalizować własne ryzyko porażki i jednocześnie zwiększyć szanse na sukces? O tym wszystkim opowiem Wam w tej serii wpisów poświęconych selekcji spółek nowych technologii do portfeli inwestycyjnych.

Dlaczego system selekcji powinien być radykalny?

Statystyki dotyczące spółek technologicznych są jednoznaczne. Wyraźnie wskazują, że jedynie jedna na dziesięć młodych firm przetrwa pierwsze dwa lata swojej działalności. Spośród tych, którym uda się przejść przez ten początkowy etap, zaledwie jedna na kolejne dziesięć przetrwa następne dziesięć lat. Ta brutalna statystyka jasno wskazuje, że system selekcji inwestycyjnej musi być radykalny – inwestycje w tego typu podmioty obarczone są po prostu zbyt dużym ryzykiem fiaska, aby pozwolić sobie na nonszalancję.

Wielu inwestorów z tego segmentu rynku stara się zmniejszyć ryzyko inwestycyjne, stosując szeroką dywersyfikację portfela, inwestując tylko niewielkie kwoty w dużą liczbę projektów. W rzeczywistości jednak taka strategia jedynie maskuje ryzyko, dając fałszywe poczucie bezpieczeństwa, zamiast je realnie ograniczać

W efekcie inwestorzy lokują swój kapitał w zbyt dużej liczbie takich spółek, których działania i perspektywy rozumieją jedynie powierzchownie, opierając się na pobieżnych analizach oraz krótkoterminowych prognozach. Jednocześnie spółki te w znakomitej większości wypadków nie osiągną swojego potencjału, co doprowadzi inwestora do konieczności odpisania bardzo wielu strat z tych nielicznych pozycji, które osiągną swój sukces. 

Niestety statystyka będzie tu nieubłagana i na każdy sukces inwestor odliczy około dziewięć porażek. W konsekwencji oznaczać to będzie, że nawet jeżeli na tej jednej, dobrej inwestycji zwiększy swój kapitał inwestycyjny dziesięciokrotnie, to pozostałe 9 pozycji wyzeruje praktycznie cały jego zysk. Takie działanie po prostu się nie opłaca. Takie działanie po prostu nie ma sensu.

Legendarny inwestor Warren Buffett trafnie podsumował kiedyś ten problem:

„Ryzykujesz wtedy, gdy nie wiesz, co robisz”.

Warren Buffett

Radykalna selekcja opiera się właśnie na tej zasadzie. Jej celem jest maksymalne ograniczenie liczby analizowanych spółek, tak by tylko wybrane z nich na końcu móc gruntownie przeanalizować i w pełni zrozumieć. Dopiero wtedy możliwe staje się dokładne rozpoznanie szans i zagrożeń, jakie każda z nich niesie. 

Dzięki takiemu rygorystycznemu podejściu inwestor minimalizuje swoje ryzyko inwestycyjne i przestaje bazować na przypadku – świadomie bowiem wybiera firmy z realnym potencjałem rynkowym i o możliwie najwyższej teoretycznej stopie zwrotu, minimalizując jednocześnie ryzyko porażki i znacząco zwiększając szanse na inwestycyjny sukces.

Zasada 100/5

Przypomnijcie sobie jeszcze raz obraz poszukiwaczy złota – stojących godzinami w rzece, przesiewających setki kilogramów piasku, by znaleźć choćby jedną drobną bryłkę cennego metalu. To właśnie ten sam sposób działania powinien przyświecać Wam przy wstępnej selekcji spółek technologicznych. Zasada 100/5 stanowi tutaj idealny drogowskaz do skutecznego oddzielenia wartościowych projektów od tych, które należy odrzucić już na samym początku.

Na czym dokładnie polega ta zasada? Otóż spośród każdych 100 wstępnie analizowanych firm powinniście wybrać maksymalnie pięć spółek, które dopiero poddacie szczegółowej i pogłębionej analizie. Cała reszta – czyli 95 spółek – powinna zostać odrzucona już na tym wczesnym etapie selekcji. 

Dzięki tak rygorystycznemu podejściu dalsze działania analityczne skupicie wyłącznie na tych projektach, które mają znacznie większe prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu. Nie stracicie tym samym czasu, energii i kapitału na słabe lub wątpliwej jakości przedsięwzięcia.

Wstępna selekcja spółek powinna być szybka, konkretna i jednoznaczna. Trzeba pamiętać, że najczęściej będzie się ona odbywać na szybkich, kilkuminutowych sesjach zbliżonych do tego, co zobaczycie na spotkaniach typu pitch me baby. Na tym etapie nie ma jeszcze ani możliwości, ani potrzeby szczegółowej analizy danych czy dogłębnego sprawdzania każdego elementu modelu biznesowego – na to przyjdzie czas później. Chodzi tutaj przede wszystkim o możliwie szybką eliminację tych firm, które od samego początku wydają się mieć słabe fundamenty lub nie spełniają kluczowych kryteriów z podstawowej listy kontrolnej.

Zastosowanie zasady 100/5 pomaga również uniknąć częstego błędu emocjonalnego, w jaki popadają inwestorzy – zakotwiczenia swojej uwagi na projektach, które na pierwszy rzut oka wydają się ciekawe, atrakcyjne czy wyjątkowe, lecz po dokładniejszym przyjrzeniu się i tak stracą swój blask. Dzięki takiemu podejściu Wasza uwaga, a przede wszystkim kapitał, będą skoncentrowane wyłącznie na najlepszych okazjach, co znacząco zwiększy prawdopodobieństwo osiągnięcia inwestycyjnego sukcesu.

Pierwsza lista kontrolna

Poszukiwacze złota używali prostych i sprawdzonych narzędzi, takich jak łopaty, sita i czysta woda, aby szybko odróżnić cenne bryłki od zwykłego kamienia. Podobnie inwestorzy powinni mieć pod ręką prostą, ale skuteczną metodę selekcji spółek, czyli pierwszą listę kontrolną. 

Dzięki takiej liście możliwe będzie szybkie odsianie obiecujących spółek technologicznych od tych, które nie spełniają kluczowych kryteriów. 

Każdą spółkę, która wykaże jakiekolwiek istotne braki, właściwie bez względu na ich skalę, należy bezwzględnie odrzucić na tym etapie selekcji. Każdą natomiast, która nie będzie wykazywała braków lub będą one korygowane i szybko pozytywnie wyjaśniane przez przedstawicieli spółek, należy zakwalifikować do dalszego, wąskiego już systemu selekcji spółek do portfela inwestycyjnego. 

Poniżej przedstawiam Wam pierwszą listę kontrolną, jakiej sam używam. Składa się z sześciu kluczowych dla mnie obszarów, które sprawdzam i w których szukam niespójności, błędów czy trudnych do rozwiązania problemów. Dzięki niej jestem w stanie błyskawicznie odsiać spółki, których nie chcę dalej monitorować, od tych, które wzbudzają moje dalsze zainteresowanie.

1. Potencjał technologii, rynku docelowego oraz dowody wykonalności projektu

2. Kompetentny zespół zarządzający i spójna wizja przyszłości

3. Elastyczność i zdolność adaptacji do zmian rynkowych

4. Zdolność organizacji do szybkiego uczenia się

5. Zdolność do utrzymania przewagi konkurencyjnej w czasie

6. Jasno określony model biznesowy

Korzystając z tej pierwszej listy kontrolnej, bardzo szybko zorientujecie się, że większość z firm nie ma odpowiedniego potencjału do zainwestowania w nie własnych pieniędzy i odrzucicie zdecydowaną większość projektów. Dzięki takiemu podejściu Wasze działania inwestycyjne staną się selektywne, bardziej skoncentrowane, bardziej efektywne oraz świadome.

Pogłębiona lista kontrolna

Po przeprowadzeniu wstępnej selekcji według zasady 100/5 i pierwszej listy kontrolnej czas na znacznie dokładniejsze przyjrzenie się spółkom, które przeszły pozytywnie pierwszą selekcję, która przypomina pierwsze przesiewanie piasku, by wychwycić najbardziej obiecujące bryłki czegoś, co przypomina złoto. Teraz gdy macie już te wybrane bryłki w swoich rękach, powinniście dokładnie ocenić, które z nich są naprawdę złotem i zasługują na miejsce w Waszym portfelu inwestycyjnym.

Pogłębiona analiza to etap, w którym szczegółowo należy sprawdzić osiem kluczowych aspektów działalności każdej wyselekcjonowanej wcześniej firmy. Pozwala ona wychwycić wszelkie niuanse, zarówno pozytywne, jak i te negatywne, które powinny wpłynąć na ostateczną decyzję inwestycyjną. 

Pamiętajcie jednak, że każda spółka technologiczna jest unikalnym projektem – nie ma więc jednej uniwersalnej metody, która zawsze się sprawdzi. Takie metody po prostu nie istnieją i pewnie nigdy nie powstaną. W związku z tym, w tej analizie powinniście działać już znacznie bardziej elastycznie i szukać tych projektów, które wydają się najbardziej perspektywiczne, mimo tego, że nie będą one też pozbawione pewnych wad. W pogłębionym procesie selekcji nie znajdziecie nigdy firmy idealnej, spełniającej wszystkie i pełne osiem kryteriów – takie firmy po prostu na rynku nie istnieją.

W trakcie pogłębionej analizy będziecie sprawdzać między innymi takie kluczowe elementy jak: potencjał i wyjątkowość danej technologii, jej rzeczywiste przewagi konkurencyjne, sposób, w jaki zabezpieczono własność intelektualną, rzeczywiste kompetencje zespołu rozwojowego, zdolność samej spółki do adaptowania się do trudnych sytuacji i elastyczne podejście do pojawiających się problemów czy w końcu rodzaj modelu biznesowego, jaki spółka zamierza wdrożyć docelowo. 

Na podstawie pogłębionej listy kontrolnej powstanie przejrzysty ranking najlepszych firm, pozwalający szybko dostrzec, które z nich mają największe szanse na swój sukces rynkowy, a które niosą ze sobą wciąż zbyt wysokie ryzyko. Po tym etapie selekcji pogłębionej wybierzecie do rankingu najlepszych firm średnio tylko jedną lub dwie spółki na każde pięć, bo tylko tyle z nich przejdzie tę pogłębioną listę kontrolną. Nie będą to jednak jeszcze spółki, które trafią automatycznie do Waszego portfela inwestycyjnego. Utworzą jednak bardzo wąską grupę firm, które przejdą do ostatniego już etapu oceny, czyli wyceny wartości wewnętrznej, która wraz z określonym na końcu marginesem bezpieczeństwa zdecyduje o tym, które spółki trafią ostatecznie do Waszego portfela inwestycyjnego. 

Skrupulatne przejście przez wszystkie osiem pogłębionych kroków tej analizy pozwala uzyskać pewność, że żaden istotny element selekcji nie zostanie przeoczony. Dzięki temu zyskujecie pełną świadomość ryzyka płynącego z samej spółki oraz przejrzystość co do jej szans na osiągnięcie sukcesu rynkowego. To właśnie taki systematyczny i metodyczny proces selekcji – a nie żaden zbędny w tym wypadku proces dywersyfikacji – naprawdę minimalizuje ryzyko porażki, maksymalizując jednocześnie Wasze szanse na przyszłe zyski.

Jak widzicie, selekcja spółek technologicznych do własnego portfela inwestycyjnego przypomina proces poszukiwania złota – wymaga ogromnej cierpliwości, dokładności oraz konsekwentnego trzymania się wypracowanych zasad. Dzięki zastosowaniu zasady 100/5 i prostej, ale efektywnej pierwszej listy kontrolnej, możecie znacząco ograniczyć ryzyko inwestycyjne i skoncentrować swoje działania na naprawdę wartościowych projektach, które przejdą do oceny według pogłębionej listy kontrolnej, którą przedstawię w naszych kolejnych spotkaniach.

Zanim jednak do tego przejdziemy, pokażę Wam, jak skutecznie rozpoznawać kluczowe ryzyka i oceniać kluczowe hipotezy inwestycyjne przy użyciu sprawdzonego systemu flag – Alfa, Bravo, Charlie… Ale o tym opowiem Wam już następnym razem.

Chcesz wiedzieć więcej?

Zmień myślenie...

Inwestuj Inaczej

facebook youtube linkedin