
Inwestowanie w młode, innowacyjne spółki technologiczne to jedna z najbardziej kontrowersyjnych, ale i najbardziej obiecujących strategii na rynku kapitałowym. Większość inwestorów trzyma się od niej z daleka, wybierając bezpieczne, utarte ścieżki i dojrzałe firmy, które osiągnęły już szczyt swoich możliwości. Ale czy naprawdę warto zadowalać się resztkami?
To właśnie start-upy – nieoszlifowane diamenty – napędzają wzrost gospodarczy i kreują nowe rynki, które zmieniają nasz świat. Oczywiście, inwestowanie w nie niesie ze sobą wyższe ryzyko. Niektóre z tych firm nie przetrwają, a akcjonariusze stracą wszystkie zainwestowane w nie pieniądze. Ale ci, którzy odważą się zainwestować w młode, innowacyjne spółki technologiczne, mają szansę na zyski, o jakich większość rynku może tylko pomarzyć.
Dziś przyjrzymy się inwestowaniu w nieefektywne segmenty rynków, które wielu inwestorów omija szerokim łukiem. Pokażę Wam, dlaczego młode spółki, często jeszcze na etapie start-upu, mają potencjał do największych wzrostów. Odkryję, gdzie szukać przyszłych fenomenów, takich jak Apple, Tesla czy Google, i jak możecie być pierwszymi, którzy dostrzegą ich potencjał.
Największe zyski kryją się tam, gdzie większość rynku w ogóle nie zagląda. Gotowi na podróż po rynkowych zaułkach, które prowadzą do nieograniczonych możliwości? Czas zrewidować swoją strategię i stać się prawdziwym iNwestorem.
Przyjrzyjmy się zatem bliżej czterem głównym kategoriom nieefektywnych segmentów rynków.

Młode spółki zwane start-upami. To tutaj rodzą się innowacje, które mają potencjał zrewolucjonizować całe branże. Większość inwestorów widzi w nich jedynie ryzyko bankructwa i niezrealizowanych obietnic. Ale start-upy to maszynki do generowania pomysłów, które mogą odmienić świat. Prawdziwy iNwestor rozumie, że to jest moment, kiedy warto wskoczyć na budzącą się falę i czerpać zyski, zanim inni zorientują się, co się wydarzyło.
Spółki w fazie gwałtownego wzrostu przychodów. Te firmy już przeszły przez najtrudniejszy etap swojego rozwoju i zaczynają zyskiwać na dynamice. Przychody rosną jak na drożdżach, ale zyski? To inna historia. W tej fazie firmy pochłaniają gigantyczne środki na rozwój – nowe rynki, produkty, operacje, marketing. Większość konserwatywnych inwestorów woli wciąż stać z boku, ale dla iNwestora z małym lub średnim kapitałem to bardzo dobre miejsce do inwestycji.
Spółki finansujące wzrost własnego biznesu z wypracowanych przychodów. Są to firmy, które w pewnym momencie osiągają swój punkt rentowności. Przychody rosną tutaj bardzo gwałtownie i zaczynają pojawiać się pierwsze zyski, ale wciąż daleko tym firmom do pełnej stabilizacji. Większość inwestorów instytucjonalnych wciąż woli stać z boku, ale zaczynają już je obserwować. Dla iNwestora z małym lub średnim kapitałem to wciąż dobre miejsce do inwestycji.
Spółki w fazie zmierzchu swojej działalności. Opisałem ten segment we wcześniejszych wpisach. Dla większości inwestorów te firmy to synonim nadchodzącej katastrofy. Ich akcje często lądują na śmietniku historii. Ale są inwestorzy, którzy specjalizują się w kupowaniu firm na skraju bankructwa, restrukturyzują je i wyciskają ostatnie soki. To brutalny biznes, zarezerwowany tylko dla największych graczy. Zostaw ten segment rekinom i skup się na obszarach dostosowanych do Twoich możliwości.
Inwestowanie w nieefektywnych segmentach rynku to wyzwanie, ale też sposób na najszybsze zbudowanie swojej majętności. Inwestowanie w rodzące się start-upy, w młode firmy w fazie gwałtownego wzrostu przychodów oraz firmy finansujące wzrost własnego biznesu z wypracowanych przychodów wymaga odwagi, ale to właśnie odwaga odróżnia wybitnego inwestora od tego przeciętnego.
Każdy inwestor marzy o tym, by znaleźć się na właściwym miejscu w odpowiednim czasie, ale ilu z nich ma tak naprawdę odwagę, by wejść na pokład spółki, gdy firma dopiero nabiera swojego kształtu? Przejście od młodej, całkiem malutkiej spółki, do dojrzałej firmy to najbardziej spektakularny moment w życiu każdej organizacji – moment, który może odmienić również Wasze życie. Ale tylko jeżeli wystarczy Wam odwagi, by zaryzykować, zanim reszta świata zorientuje się, co się zaraz wydarzy.
Największy wzrost wartości firmy nie następuje, gdy wszyscy już wiedzą, że to „ta spółka”. Wartość rośnie najbardziej, gdy mały start-up zaczyna przemieniać się w spółkę dojrzałą. Mądry iNwestor czeka na ten moment, rozumiejąc, że największy majątek buduje się dzięki: ścisłej selekcji, cierpliwości, odwadze i wykorzystaniu odpowiedniego momentu. Spójrzcie na poniższą grafikę – gdzie następuje największy wzrost przychodów i zysków na wyrysowanych krzywych? Rozumiecie?

Największy wzrost wartości firmy następuje na etapie przejścia od młodego start-upu do dojrzałej spółki wypłacającej powtarzalną dywidendę.
Nie ma sensu czekać do momentu, aż cały rynek będą mówić o nowej, cudownej spółce zaawansowanych technologii. Wtedy będzie już za późno. Mądry iNwestor wchodzi do gry, zanim inni zauważą, że gra w ogóle się rozpoczęła. Wejście na wczesnym etapie rozwoju młodej spółki technologicznej to kluczowy moment, który oddziela wizjonerów od przeciętnych graczy giełdowych.
W świecie zdominowanym przez korporacyjne molochy to właśnie młode spółki technologiczne budują prawdziwy krwiobieg gospodarki. To nie dzisiejsze giganty rynku – jak KGHM, PKN czy JSW – tworzą nową wartość. One ją tylko konsolidują. To młode spółki technologiczne, te niepozorne firmy, często działające jeszcze w garażach, są odpowiedzialne za kreowanie przyszłości.
To one napędzają innowacje, które przewracają do góry nogami całe branże. Korporacje posiadają ogromne zasoby, ale w ich DNA brakuje innowacyjności. Za to młode spółki technologiczne mają zwinność, odwagę i wizję, by budować przyszłość. Bez nich nie mielibyśmy dziś takich technologii jak internet, telefony komórkowe, sztuczna inteligencja czy pojazdy autonomiczne. Te przełomowe innowacje narodziły się w garażach wizjonerów, nie przy korporacyjnych biurkach.
Młode spółki technologiczne są katalizatorami zmian, zmuszając rynek do ewolucji. Inwestując w nie, stawiacie nie tylko na potencjalnie bardzo wysokie stopy zwrotu, ale także na przyszłość, która ma szansę zmienić świat na lepszy.

Przypomnijcie sobie, gdzie byliśmy dekadę, dwie, trzy dekady temu. Kto wtedy słyszał o firmach takich jak Google, Amazon czy Meta? Wszyscy widzieli w nich tylko kolejne ryzykowne eksperymenty. Ale ci, którzy zainwestowali wtedy, teraz zbierają owoce swojej odwagi. To nie był przypadek – to była wizja połączona z odwagą, która pozwoliła im dostrzec, jak będzie wyglądała przyszłość.
Zostanie iNwestorem, który inwestuje w młode spółki technologiczne, to podejmowanie świadomego ryzyka, ale to również świadomy wybór. A jak stać się naprawdę efektywnym iNwestorem? Na co zwracać uwagę, inwestując w spółki tego segmentu rynku, i czym jest efekt motyla? O tym napiszę Wam już następnym razem.